Podczas wyjazdu na spływ kajakowy w czerwcu tego roku największy problem stwarzała odpowiednia ilość wrzątku. Pan Marek Sobieszczański, jako fizyk, odgadł, że winne są za małe naczynia. Bo palnik miał bardzo wydajny – rosyjski na benzynę, a raczej opary benzyny (na pierwszym zdjęciu). Huczy jak odrzutowiec, wygląda jak wulkan, ale jest nad wyraz wydajny. Pan Marek pieszczotliwie nazywa palnik Iwanem.
Diagnoza wydana, czas na lekarstwo. Dzisiaj przyszedł piękny, pojemny (20 l) garnek biwakowy. Będzie się gotowało!